KINODA zaprasza na film
Chico i Rita
reżyseria: Javier Mariscal, Fernando Trueba, Tono Errando
scenariusz: Fernando TruebaIgnacio, Martínez de Pisón
produkcja: Hiszpania/Wielka Brytania
premiera: 1 lipca 2011 (Polska) / 4 września 2010 (świat)
24 września, godz. 19:00. ODA, ul. Dąbrowskiego 5, Piotrków Trybunalski.
wstęp wolny
Hawana, 1948. Chico i Rita poznają się w jednym z nocnych klubów tętniącego muzyką, nigdy nie zasypiającego miasta. On jest utalentowanym pianistą jazzowym i kompozytorem. Ona stojącą u progu kariery piosenkarką o zniewalającym głosie. Oboje młodzi, atrakcyjni i towarzyscy. Kochają nocne życie i potrafią czerpać z jego uroków.
Spędzają razem jedną namiętną noc, która inspiruje Chico do napisania piosenki. Wkrótce jednak zazdrość i seria nieporozumień rozdzielają zakochanych. Rita wykorzystuje słabość Amerykanów do kubańskich rytmów i robi oszałamiającą karierę w Stanach. Jej śladem wyrusza Chico, który, by przeżyć, pracuje w niewielkich klubach. Kochankowie na przemian przyciągają się i odpychają. Niezależnie, gdzie są i co robią, wspomnienie wielkiej namiętności pozostaje w nich żywe.
„Chico i Rita” to stylowa animowana love story, a zarazem hołd dla hawańskiej sceny muzycznej przełomu lat 40 i 50. Wyróżniony nagrodą Goya, Europejską Nagrodą Filmową i nominowany do Oscara obraz powstał dzięki staraniom hiszpańskiego trio współreżyserów. Najbardziej znany z nich, Fernando Trueba, przed laty odkrył dla świata urodę i talent Penelope Cruz w melodramacie „Belle epoque”. Trueba początkowo skłaniał się do poświęcenia hawańskiej muzyce filmu dokumentalnego. Jednak urzeczony obrazem Hawany, jaki zobaczył na teledysku do piosenki „La Negra Tomasa”, stworzonym przez jego przyjaciela, artystę plastyka Javiera Mariscala, uznał, że ożywione rysunki lepiej oddadzą atmosferę miejsca i czasu. Energię twórczą obu artystów zdołał połączyć młodszy brat Mariscala, doświadczony muzyk, filmowiec i animator Tono Errando, który o swoim wkładzie w powstanie filmu mówi – Trueba nie miał doświadczenia w pracy nad animacją. Mariscal nie zrobił wcześniej żadnej fabuły. Trzeba było stworzyć im warunki do wykazania się ich wszechstronnymi talentami. Zamysłem twórców było stworzenie filmu charakterem i rytmem przypominającego bolero. – Oczywiście film trwa półtorej godziny, a utwór muzyczny trzy minuty, ale chciałem zachować podobną strukturę, ten sam rodzaj emocjonalnego napięcia, specyficzny klimat. W przypadku bolera nie ma miejsca na kluczenie – autorzy od razu przechodzą do sedna i w sposób niezwykle otwarty mówią o uczuciach, a zwłaszcza uczuciowych problemach. Tak jest w „Chico i Ricie” – historia jest tu w pewnym sensie umowna, skondensowana, bo opowiadana z perspektywy muzycznej ballady – tłumaczy Fernando Trueba. Rysowany w tradycyjny sposób, animowany musical obfituje w standardy latynoskiego jazzu, mambo i samby, a także mniej znane kompozycje, które docenić mogą muzyczni erudyci. Przez ekran przewijają się legendarne postacie muzycznego światka, jak: Chano Pozo, Charlie Parker czy Dizzy Gillespie. Pierwowzorem postaci Chico był niegdyś zapomniany kubański pianista i kompozytorBebo Valdes, odkryty przez Truebę na nowo w muzycznym dokumencie „Ulica 54”. Zaangażowanie reżysera sprawiło, że Valdes ponownie wszedł do studia, co zaowocowało światowym rozgłosem i pięcioma nagrodami Grammy.
Dzięki mozolnej, wielomiesięcznej pracy ekipie udało się odtworzyć przedrewolucyjną Hawanę i Stany Zjednoczone czasów segregacji rasowej. Paradoksalnie, w przeniesieniu na animowany obraz atmosfery sprzed lat pomogła katastrofalna sytuacja gospodarcza na Kubie, dzięki której, nie licząc niszczycielskiego działania czasu, wiele budynków zachowało niezmieniony kształt. Pomocne okazały się też bogate archiwa fotografii wykorzystywanych przy remontach przez władze miasta i zdjęcia amerykańskich turystów masowo odwiedzających wyspę. Wysiłki twórców dążących do zachowania realizmu zostały docenione. – Film uwodzi widza od pierwszych scen. Na początku w ogóle nie ma się wrażenia, że to animacja – widok hawańskiej ulicy jest tak prawdziwy, światło tak naturalne… – z uznaniem pisała Anna Kilian w „Rzeczpospolitej”.źródło: www.canalplus.pl